Od dekady w „biegowym” rytmie
Przygoda z bieganiem Pawła Walaska rozpoczęła się prawie dekadę temu. Powód był prozaiczny i przypadkowy, chciał oderwać się od problemów i sprawdzić czy uda mu się przebiec trzy kilometry. W tamtym czasie wyjście na trening w obcisłych legginsach, wzbudzało u przechodniów nie tylko zdziwienie, ale również uśmiechy i drwiny.
Jego jednak nie zraziło to do aktywnego spędzania czasu. Bardzo szybko wpadł w rytm „nałogowego” biegania (poczuł się uzależniony od endorfin!).
Przekonał się, że bieganie może być formą relaksu i pomagać w pokonywaniu własnych słabości, dając jednoczenie czas na przemyślenia i „czyszczenie głowy” z różnych trosk i problemów. Spokojne truchtanie szybko przerodziło się w półzawodowe bieganie, nakierowane na osiąganie coraz lepszych wyników na tzw. „dyszkę, połówkę i w maratonie”.